Wpis na portalu…:
- Ta hołota nie zasłużyła sobie na szacunek…
Internauta:
- Na szacunek się nie zasługuje. Szacunek się każdemu należy…

Sprawiedliwość… równość… To odwieczne pragnienie, by w naszym społecznym zanurzeniu przetrwać w godny sposób.
Czy może wynikać z powinności?
Masz mnie szanować, bo to mi się należy?…
Masz mnie szanować, bo sobie na to zapracowałem/am?
Jesteś nie w porządku, jeśli nie ma w Tobie szacunku dla mnie?… dla każdego?…

A jeśli nie ma? To czy naprawdę jestem nie w porządku? Wobec kogo?

Rozwijam w sobie szacunek. Taką elementarną postawę uważności na innych. Uważności na siebie i swoje wybory…
Jakże łatwo mi zanurzyć się w szacunku płynącym  z zachwytu czy wdzięczności. Mój mentor.
Nietrudno jest w miłości… Tyle czułości, bliskości i uniesień… Wdzięczność i czułość… Moja ukochana.

Rozwijam w sobie szacunek…  Bo to ja i tylko ja odpowiadam za to, co wybieram.
Czy chcę być w szacunku dla innych czy kogoś z tej postawy z jakiegoś (jakiego?) powodu wykluczam…

Jeśli chcesz zasłużyć na mój szacunek – daj spokój. 
Masz wpływ na to, jakie mam z Tobą doświadczenia, ale i tak nie masz wpływu na moje wybory… Zawsze mogę coś przegapić albo coś  mnie pochłonie i odwiedzie od uważności. 

Rozwijam w sobie szacunek… Bo tak mi trudno, gdy ogarnia mnie sprzeciw czy oburzenie… Na sprzeczność z moimi wartościami… Na bolesne niezaspokojenie potrzeb czy (o zgrozo…) niezaspokojenie oczekiwań.

Rozwijam… Bo chcę mieć w sobie tyle szacunku dla innych ile chciałbym mieć dla siebie… To mój wybór… By mieć szacunek także dla tych z Was, którzy wybierają inaczej.